W polskim prawie funkcjonuje zasada, że oskarżony może kłamać jak najęty w swojej obronie i nie spotka go za to żadna kara, no, może poza ostracyzmem społecznym.
Pan Andrzej Jacyna rozsyła listy do Delegatów na Walne Zebranie Delegatów NSZZ Solidarność (załącznik 1). Nie mam zamiaru odnosić się szczegółowo do ich treści, bo wynika z nich jasno, że Pan Jacyna jest bliskim przyjacielem papieży Jana Pawła II oraz obecnego, Franciszka, mało tego – ten ostatni ma ponoć podobne traumatyczne przeżycia jak pan Jacyna. Cóż, widać słabo znam życiorys Franciszka, bo nie spotkałem się z epizodem, że podpisał tajną i świadomą współpracę z organami państwa komunistycznego, ale czekam z niepokojem na ujawnienie tej mrocznej historii. Nie interesuje mnie, że autor listu wielbi poprzedni zarząd Zakładów Azotowych, pod którego przewodnictwem ludziom żyło się dostatnio, a obecny zarząd przedstawia jako nieudolną zgraję (wyniki finansowe spółki za pierwszy kwartał 2017 r. zdają się przeczyć tej tezie). Pan Jacyna wciąż uważa, że poprzedni zarząd dbał lepiej o załogę. Tak na marginesie, bardzo proszę, żeby wszyscy przewodniczący związków zawodowych w ZAP ujawnili swoje dochody za 2014 i 2015 rok, bo ponoć to bardzo ciekawa lektura.
Jak jednak napisałem na początku, oskarżeni w swojej sprawie mogą łgać ile wlezie i naginać fakty dla swoich potrzeb. I siedziałbym cicho, gdyby nie to, że w te „materiały” pan Jacyna raczył uwikłać również mnie. Niestety, Andrzej Jacyna kolportuje pismo z Komisji Krajowej NSZZ adresowane do mnie i zakreślając odpowiednie fragmenty, sugeruje (załącznik 2), że podpisanie tajnej i świadomej współpracy z organami bezpieczeństwa państwa jest tożsame z zasadniczą służbą wojskową. Otóż podpisanie współpracy to coś zupełnie innego. Zwykły żołnierz to nie to samo co konfident, który donosił na kolegów. Próba zrównania jednych i drugich jest pluciem w twarz wszystkim tym uczciwym młodym ludziom, którzy odbywali zasadniczą służbę wojskową i nie podpisali tajnej i świadomej współpracy. Służba w LWP (Ludowym Wojsku Polskim) to nie to samo co tajna współpraca z WSW (Wojskową Służbą Wewnętrzną). Podobnie jak praca w MO (Milicji Obywatelskiej) nie była przestępstwem, ale praca i współpraca z SB (Służbą Bezpieczeństwa) już tak.
- Pan Jacyna i jego kamraci już planują, że jeśli zostanie on odwołany na Walnym Zebraniu, podniosą jakieś kruczki prawne (np. niedotrzymanie jakiś bzdurnych terminów), żeby nadal mógł funkcjonować układ który m. in. sprzedał Medical.
Ze związkowym pozdrowieniem
Sławomir Kamiński