Po raz kolejny przekonujemy się, jakim realistą był Jezus, jak rozumiał ludzką naturę i ile dobrej woli okazywał wobec ludzkich wad i obojętności
Sytuację tę zna chyba każdy człowiek. Odruchowa odmowa typu: nie mam czasu lub: dobra, później – to nasz chleb codzienny. W taki sposób dochodzi do głosu nasza wygodnicka, beztroska i leniwa natura. Ale w taki też sposób marnujemy wiele życiowych okazji i szans. Każde bowiem pozytywne zaangażowanie w jakąś dobrą sprawę rozwija człowieka, przyczynia się do ulepszenia świata i buduje dobrą atmosferę w rodzinie, firmie i w każdej ludzkiej społeczności. Dlatego potrzeba ludzi, którzy będą gotowi podjąć się realizacji różnych trudnych zadań.
Czerwiec roku 1979. Ogromna rzesza Polaków zgromadzonych na Placu Zwycięstwa w Warszawie i miliony przed telewizorami z zapartym tchem słuchali homilii Ojca Świętego Jana Pawła II, w której padły znamienne słowa: “Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”.
Duch zstąpił napełniając serca Polaków nadzieją. Wiatr odnowy powiał z mocą halnego od tatr po Bałtyk. I w sierpniu 1980 roku, z kiełkującej od lat woli niepodległości, narodziła się “Solidarność”, która dała początek wielkim przemianom w Polsce i Europie. Naród polski, przez lata schylony pod ciężarem ustroju totalitarnego, komunizmu, teraz prostował się, mężniał, dojrzewał, uczył się żyć na nowo. Wolność bowiem, tak wytęskniona, okupiona krwią i męczeństwem, więzieniami i zastraszaniem, nie została nam jedynie dana – ale jak nauczał nasz Papież i Rodak zarazem, św. Jan Paweł II – także zadana. Zaczęliśmy odrabiać zadaną lekcję wolności.
Wielki obrońca Kościoła, Narodu i człowieka, Prymas Tysiąclecia, Stefan kardynał Wyszyński, oceniając powstanie “Solidarności” powiedział: “Obecnie społeczeństwo budzi się z uśpienia i bezwoli, gdyż przypomina sobie odpowiedzialność za Naród, szuka inicjatywy i dróg wyjścia; musimy widzieć przed sobą cały Naród, społeczeństwo, państwo, musimy ratować Naród i rodzinę…”
Kapelan Solidarności, błogosławiony męczennik, ks. Jerzy Popiełuszko wypowiadał następujące słowa: “Nie można mówić o wspólnym budowaniu domu ojczystego, kiedy nie są szanowane ludzkie prawa i poniżana jest ludzka godność”. “Planowana ateizacja, walka z Bogiem i tym, co Boże, jest jednocześnie walką z wielkością i godnością człowieka, bo wielki jest człowiek, dlatego, że nosi w sobie godność dziecka Bożego”.
Cytowane słowa tych trzech wielkich Polaków, patriotów,” ludzi drogowskazów” – zawierały w sobie istotę Solidarności, tego związku zawodowego, ale także, o ile nie przede wszystkim, związku ludzkich serc i dusz, zawiązku Polaków, dla których najważniejsze stały się słowa: wolność, naród, rodzina, robotnik, wiara.
Jak okrutnie w przeszłości wciskano nam kłamstwa prowadzące do zniewolenia naszych umysłów, serc i rąk. W szkole jako dzieci bezwiednie słuchaliśmy nauczycielki historii, że 1956 rok to był wybryk warchołów. Nie rozumieliśmy wydarzeń w Warszawie w roku 1968. Za to większość Polaków z prawie dumą oglądało polskie czołgi i wojskowe auta jadące na Czechosłowację. Gdy babcia opowiedziała o Katyniu, trudno było jej uwierzyć, bo przecież pani nauczycielka od historii mówiła, że takiego miejsca nie ma. A już zupełni młodzi Polacy nie mogli zrozumieć, dlaczego powstał KOR i dlaczego policja ich goni i bije pałkami za śpiewanie pieśni patriotycznych. Jako młody kapłan błogosławiłem małżeństwo ludzi ubranych w proste ciuchy o godz. 11,00 w nocy w wyciemnionej kaplicy. Byłem świadkiem, gdy SB aresztowała kapłana za wygłoszone kazanie.
Wierzę, że takie wspomnienia ma wiele osób, mających wtedy, inne od narzucanych nam, wartości słów – naród, państwo, ojczyzna… Takie to były czasy, gdy ludziom odbierano wolność, łamano sumienie, pozbawiano nadziei, zabraniano wiary, a na dodatek zapewniano jedynie minimalne warunki egzystencji.
I ludzie podejmowali walkę nie tylko o chleb i ten plasterek szynki. Lecz z taką samą siłą domagali się wolności słowa, umysłu i wiary. Domagali się Ojczyzny żyjącej w wolności od fałszywych sojuszników. Domagali się praw dla robotnika, godziwie wynagradzanej i bezpiecznej pracy. Domagali się warunków do godnego życia dla rodzin. To można wywnioskować nie tylko z 21 jeden postulatów sierpnia 1980 roku, ale choćby i z słów piosenki Jacka Kaczmarskiego „Mury”, która stała się niejako niepisanym hymnem „SOLIDARNOŚCI”: “Wyrwij murom zęby krat, Zerwij kajdany połam bat, A mury runą, runą, runą, I pogrzebią stary świat! Aż zobaczyli ilu ich poczuli siłę i czas, I z pieśnią, że już blisko świt szli ulicami miast!”
Umocnieni wielkością, mnogością i mocą ludzi o prawych sercach, założyli Solidarność. I obalili ten mur komunizmu, który odgradzał nas od prawdy i często od Boga.
Istotę „Solidarności” pięknie tłumaczył ks. Jerzy Popiełuszko mówiąc w jednym z kazań, że ruch Solidarności był wołaniem o „poszanowanie ludzkiej godności”, o sprawiedliwość, czyli przyznanie każdemu należnych praw. To godziwa zapłata za godziwą pracę. To niemożliwość wyrzucenia z pracy czy pozbawienia jej za to, że ktoś inaczej chce dobra Ojczyzny, to także „obowiązek likwidowania zła i mechanizmów jego działania”.
Wartość Solidarności określił także św. Jan Paweł II, który podczas kazania na gdańskiej Zaspie w 1987 roku powiedział, że ,,Solidarność” – to wielki, zbiorowy trud ,,pracy nad pracą”, także nad polską historyczną pamięcią, kształtem polskiego patriotyzmu. Walka o prawdę o polskiej historii, powrót do niepodległościowej tradycji. „Solidarność” – to świadectwo najgłębszej więzi ludzi polskiej ziemi z Chrystusem i z Kościołem. Kościół wtedy nie zagrażał „Solidarności”. „Dziwiono się w różnych miejscach – mówił Papież na Zaspie – że tak może być, że istnieje więź pomiędzy światem pracy a krzyżem Chrystusa, że istnieje więź pomiędzy pracą ludzką a Mszą świętą: ofiarą Chrystusa. Zdziwienie, ale także podziw i szacunek budził widok robotników polskich spowiadających się i przystępujących do Komunii świętej na terenie zakładu pracy. Różni się dziwili. a może nie tylko może równocześnie odkrywali. Odkrywali zapomniany wymiar całej ,,kwestii społecznej” i w ogóle ludzkiej egzystencji. Praca i Chrystus? Praca i Eucharystia? a jednak tak tutaj było! i słusznie”.
Dziś, gdy obchodzimy 40-lecie powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego “Solidarność”, nie można zapomnieć, że to od Solidarności, zaczął się upadek komunizmu w całej Europie, że to dopiero długo po Solidarności, po Kardynale Wyszyńskim, po nawoływaniu Jana Pawła II, po walce bohaterskich robotników i intelektualistów polskich – wtedy dopiero runął mur berliński. Trzeba pamiętać, że Europa po raz kolejny dzięki nam – Polakom uchroniła się przed panowaniem zła – tym razem od czerwonej zarazy komunizmu…
Dlatego dzisiaj, sprawując tę Najświętszą Ofiarę w dniu 40-lecia powstania NSZZ Solidarność dziękujemy Bogu za odwagę ludzi tamtych czasów, za ich mądrość i szczere serca.
Chcemy jednocześnie pokornie prosić Boga, aby słowa: wolność, naród, rodzina, robotnik, wiara – nabrały na nowo dla każdego Polaka prawdziwego znaczenia. Bo to, co się dzieje i w Polsce i w sercach wielu Polaków – to tylko przeraża. Zgroza przenika szlachetne dusze, gdy widzimy jak szargane są te solidarnościowe i polskie wartości oraz świętości – i to często przez tych samych ludzi, którzy o te wartości walczyli.
No właśnie – jak maja się czuć dzisiaj Ci, którzy gotowi byli oddać swoje życie za takie wartości jak wolność, naród, rodzina, robotnik, wiara. Po latach niewoli i totalitaryzmu ludzie Solidarności, robotnicy, wywalczyli nam na powrót te wspaniałe wartości. Dlaczego my dopuszczamy do tego, aby nam te wartości ponownie odebrano? A robi się to na lewo i na prawo – czy to ustami i rękami młodych Polaków, czy to mediami będącymi w rękach wroga demokratycznej i chrześcijańskiej Rzeczypospolitej Polskiej.
Solidarność – to znaczy: jeden i drugi, a skoro brzemię, to brzemię niesione razem, we wspólnocie. A więc nigdy: jeden przeciw drugiemu. – wołał w Gdańsku Jan Paweł II.
Dzisiejsza rocznica woła do nas: Polacy – zjednoczcie się na nowo pod ideałami Solidarności. Bo nikt nie ma prawa pozbawić nas wolności prawdziwej, Ojczyzny wiernej Bogu, prawdziwiej rodziny z ojcem i matką, poszanowania dla robotnika wykonującego godziwą pracę i zarabiającego na życie rodziny, oraz naszej wiary i Chrystusowego krzyża, z którym nasza Ojczyzna związana jest od tysiąca lat. Polacy, nie murem, ale uczciwością serca i wiernością Bogu walczmy ze złem, gdyż taki jest – jak mówił ks. Popiełuszko – obowiązek Solidarnych.
Zakończę prośbą poczciwego Adama Asnyka: „Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy, choć macie sami doskonalsze wznieść, na nich się jeszcze święty ogień żarzy i miłość ludzka stoi tam na straży i wy winniście im cześć”. Amen.
Ks. Aleksander Zeń.