Pojechaliśmy do Hrebennego (prawie 3 godziny drogi), aby wesprzeć protest Solidarności Rolników Indywidualnych na granicy. Postulaty są proste: wycofanie się z obłędu Zielonego Ładu i wstrzymanie niekontrolowalnego importu towarów z Ukrainy.

Przyjechaliśmy około 8.00. Pierwsze co nas zastało to: ład, skład i porządek. Wszyscy wiedzieli co i kiedy mają robić, wiedzieli jakie są zasady. SUPER organizacja – pełna profeska. Zaskoczył nas przekrój uczestników, byli tam przedstawiciele chyba wszystkich organizacji rolniczych, mnóstwa zawodów, wszyscy zgodnie twierdzili, że tylko jedność jest w stanie pokonać debilne regulacje UE. Uczestnicy jednomyślnie twierdzili, że wzajemne powiązania gospodarcze powodują to, że jesteśmy od siebie uzależnieni. Bez rolnictwa nie ma żywności, a bez firm produkujących nawozy nie ma rolnictwa. Tylko wspólne działanie i solidarne podejście do sprawy mogą wpłynąć na zmiany decyzji w UE i Warszawie.

Wszystko toczyło się spokojnie, co godzinę przepuszczaliśmy jeden samochód ciężarowy (osobowe i ze specjalnymi towarami, czy pomocą humanitarną jechały bez przeszkód). Wtem zza zakrętu wyszło ze 150 ukraińskich kierowców i szło centralnie na nas. Było ich dużo więcej niż policjantów i nas razem wziętych, ale nikt nie pękał, każdy się rozglądał za jakimś „przedłużeniem ręki”. W ich kierunku poszedł szef blokady, spokojny i merytoryczny człowiek. Nie obyło się bez krzyków, bo Ukraińcy chcieli żeby przepuszczać 3 auta na godzinę. Po kilkunastu minutach Ukraińcy odpuścili i wszystko się uspokoiło.

Bardzo ładnie zachowywali się miejscowi Rolnicy, co chwila dowozili drewno do palenia (bo ciepło nie było) i dbali żeby nikt nie był głodny – cudowni ludzie. Do końca naszej zmiany odbyło się już bez incydentów.

Ukraińcu straszyli, że przyjdą jeszcze raz po 18.00, ale nie przyszli- taka sytuacja.

Protest będzie trwał, a my będziemy w nim uczestniczyli. W najbliższym czasie planujemy spotkanie z szefostwem Solidarności Rolników Indywidualnych celem skoordynowania działań.