Dom Wycieczkowy Zawor – kto donosy pisze, od bajki ginie.

lis 15, 2020 | Aktualnosci

Historia poniższa jest całkowicie zmyślona i jeśli ktoś zechce ją przez podobieństwo dopasować do znanych sobie osób, faktów, danych i historii – popełni błąd.

Dawno, dawno temu (chociaż może wcale nie), za lasami i nie za górami, tylko właśnie tam był sobie Dom Wycieczkowy Zawor, ot, spółka jak spółka. Jedynym, co ją wyróżniało, był fakt, iż w jej Radzie Nadzorczej zasiadały Chińczyki. Precyzyjnie rzecz nazywając – ich endemiczna odmiana (znaczy takie tutejsze). Dlaczego tam zasiadały? Ot, właściciel wpadł na taki koncept, że tak będzie łatwiej trzymać ich na postronku, dokumentować ich frywolność i legalnie wspierać kasą. Chińczyki, jak to Chińczyki, z dala od karcącego oka cesarza dokazywały. O ich skłonnościach, słabościach i mandżurskiej fantazji do dziś krążą legendy po okolicznych zaściankach. Niejedno dziecko w okolicy było bezskutecznie leczone z żółtaczki. Bo jak wiadomo Chińczyk na wyjeździe równy cesarzowi. Nikt nie przejmował się rachunkami, bo Cesarz płacił, a precyzyjne – jego hunwejbin, Socjał Funduszyński. Socjał był bardzo dyskretnym człowiekiem i nie lubił opowiadać, jak bardzo pod wodą jest ten cały wesoły autobus. Wszystko, co dobre, jednak kiedyś się kończy, chiński raj też – cesarza szlag trafił. Po zabawie zostali tylko lekko oszołomieni pracownicy DW Zawor – bo po obietnicach Chińczyków, że będą równi tym w Pekinie zostało tylko wspomnienie. Zostali jak niepodkute konie w błocie z rozwalającą się stajnią i zaległymi rachunkami za obrok. Jakby tego było mało, za Funduszyńskiego przyszedł Mirosław Głazowski, gość, co nie lubi się blatować, a mało tego – zaczął analizować historię i składać puzzle. Chińczyki patrzyły na to z przerażeniem i zadawały sobie pytanie: a co będzie, jak dojdzie do tego, kto tak naprawdę przez długie lata płacił za nasze kolorowe zabawy? Siadły i uradziły: uderzymy pierwsi, napiszemy donos i rozpuścimy wiadomości w DW Zawor, że wszystko będzie dobrze, że wróci stary dobry Socjał Funduszyński i będzie płacił za wszystko.

Głazowski, człek ze swej natury prostoduszny, zadał w tej sytuacji proste pytanie: czy jest zgoda Załogi Pekinu, by każdy (!!!)  pracownik zgodnie z propozycją Chińczyków dokładał do interesu po 500 złotych rocznie, a nie wydawał na swoje własne potrzeby?

Na tym tę całkowicie fikcyjną opowieść kończę, po raz kolejny zapewniając że wszelkie podobieństwa są przypadkowe i zmyślone, a ich źródłem jest najczystszej wody licentia poetica, w szczególności jeśli chodzi o sposób używania słowa „Chińczyki”. 😊

Jean de La Fontaine

Statut organizacji

Statut NSZZ “Solidarność” to dokument, który określa cele, zadania, strukturę organizacyjną oraz sposób działania Związku.W preambule do Statutu czytamy, m.in. że NSZZ “Solidarność” powołany został w wyniku robotniczego protestu i utworzony na podstawie porozumienia zawartego 31 sierpnia 1980 r. w Gdańsku pomiędzy Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym a Komisją Rządową. “(…) opierając swoje działania na gruncie etyki chrześcijańskiej i katolickiej nauki społecznej prowadzi działalność w zakresie obrony godności, praw i interesów pracowniczych członków Związku oraz realizacji ich potrzeb materialnych, społecznych i kulturalnych” .

Kontakt z nami

4 + 11 =