Tekst poniższy nie nawołuje do żadnej formy przemocy, działań niezgodnych z prawem lub normami społecznymi. Jest jedynie formą analizy zjawisk społecznych na przestrzeni czasu. Oczywistym jest, że należy czerpać z mądrości naszych przodków. W czasie wojny powstało hasło: „tylko świnie siedzą w kinie”, był to sprzeciw wobec kolaboracji zdrajców z okupantem niemieckim. Za komuny nasi rodacy pokazywali gest Kozakiewicza władzy, wychodząc podczas seansów propagandy na spacery. Zdarzało się też, że w czasie wojny kobietom, które nie potrafiły zrozumieć, gdzie jest granica spoufalania się z okupantem, golono głowy. W zakładzie pracy mojej mamy łamistrajkom obcinano jedną nogawkę spodni. Nasi protoplaści wiedzieli, jak załatwiać sprawy.
Kiedyś władza miała swoich łamistrajków, a dziś ma żółte związki zawodowe. Czym one są? To organizacje, które chociaż formalnie powołane przez pracowników, powstają z inspiracji i pozostają pod kontrolą pracodawcy po to, by zablokować rozwiązania dobre dla pracowników lub ukryć nadużycia i przekręty władzy. To zwyczajna piąta kolumna wśród pracowników, a jej jedynym i nadrzędnym zadaniem jest sabotowanie tego wszystkiego, co chcą osiągnąć związki zawodowe działające niezależnie, bez inspiracji pracodawcy i poza jego kontrolą. Nie muszę chyba wyjaśniać, że działalność tego rodzaju związków to oczywiste działanie na szkodę pracowników.
Jak dziś powinien zachować się człowiek, gdy dostaje propozycję zapisania się do takich „związków zawodowych”? Moim zdaniem powinien zastosować kompilację zachowań przodków (wymienionych wyżej). Dlaczego mam takie zdanie? Przecież robienie dobrze pracodawcom to na pozór same pozytywy: podwyżka, załatwianie małych geszefcików no i to, co najważniejsze, czyli grzanie się w blasku władzy. Oczywiście są to jakieś plusy, ale jak mawiał klasyk, chodzi o to, żeby te plusy nie przesłoniły nam minusów lub jak mówił inny klasyk, są plusy dodatnie i plusy ujemne.
Do plusów ujemnych bycia członkiem judaszowych związków zawodowych należy niewątpliwie zaliczyć fakt, że jeśli raz się w swoim zakładzie pracy zyska opinię dyspozycyjnego, to próba zmiany takiej oceny jest właściwie niemożliwa – zawsze się znajdzie ktoś, kto zacytuje Georga Orwella: „Raz się skur… — kur… zostaniesz”.
Dziś nikt nie powie: tylko świnie siedzą w gabinecie dyrektora. Dziś nikt nie ogoli nikomu głowy, nie obetnie nogawki. Dziś człowiek dokonuje samodzielnych wyborów w swoim sumieniu i jeśli wiedząc, co to są żółte związki zawodowe, wstępuje do nich, to tak jakby mówił: pomyliłem się z zawodem, pomyliłem się towarzysko – moim prawdziwym powołaniem jest zagęszczanie pobocza przy A1 i jestem z tego dumny.
Dziś może się zdarzyć, czego nie wolno pochwalać, że ktoś naklei karnego… na samochodzie lub drzwiach pokoju. Jakie czasy – taki ostracyzm.
Sławomir Kamiński
Przewodniczący Rady Oddziału
NSZZ Solidarność Ziemia Puławska