Od 15 marca na Węgrzech obowiązują przepisy mocno ograniczające handel w niedzielę. Na nowych regulacjach skorzystają nie tylko pracownicy marketów, ale także małe rodzinne sklepiki. Stracą wielkie zagraniczne sieci handlowe.
Zakaz otwierania sklepów w niedziele został obwarowany licznymi wyjątkami. Obostrzenia nie dotyczą m.in. aptek, stacji benzynowych, sklepów mieszczących się na dworach i lotniskach oraz przede wszystkim niewielkich placówek handlowych prowadzonych przez właścicieli lub członków ich rodzin. Z kolei piekarnie kioski z prasa i kwiaciarnie mogą być otwarte w niedzielę do południa.
Przepis nie będzie obowiązywał przed świętami Bożego Narodzenia, kiedy placówki handlowe odnotowują najwyższe obroty. Sklepy będą mogły pracować przez 4 niedziele poprzedzające Święta oraz w jedną dodatkowa niedzielę wybraną przez ich właścicieli.
Celem nowych regulacji jest z jednej strony przywrócenie pracownikom handlu i ich rodzinom prawa do niedzielnego odpoczynku, a z drugiej wsparcie rodzimego handlu w konkurencji z zagranicznymi gigantami.
Przeciwnicy reformy rządu Viktora Orbana wskazują, że zakaz handlu w niedziele doprowadzi do wzrostu bezrobocia. Zgodnie z ich szacunkami prace ma stracić od 15 do nawet 30 tys. osób. – Tego typu liczby padają również w Polsce przy okazji dyskusji o ograniczeniu handlu w niedzielę. Problem w tym, że to najczęściej liczby wyssane z palca nie są poparte żadnymi badaniami. Zakaz lub ograniczenia handlu w niedzielę funkcjonują w większości krajów zachodnich i nikt z tego powodu pracy nie stracił – mówi Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków Handlu i Ubezpieczeń NSZZ Solidarność.
Handlowa Solidarność od lat promuje ideę wolnej niedzieli w handlu. Jak podkreśla Bujara sukcesem byłoby jakiekolwiek ucywilizowanie handlu w tym dniu. Wśród propozycji związkowców jest np. skrócenie godzin pracy placówek handlowych w niedzielę do godziny 13.00 lub wprowadzenie 2 wolnych niedziel w miesiącu. – Jednak jakiekolwiek propozycje w tej kwestii spotykają się ze sprzeciwem sieci handlowych. Pracodawcy, którzy w swoich macierzystych krajach szanują prawo swoich pracowników do niedzielnego odpoczynku u nas każą ludziom pracować w tym dniu do późnego wieczora – wskazuje Bujara.
Postulat handlowej ?S? wspierają organizację zrzeszające polskich przedsiębiorców z branży handlu takie jak np. Polska Izba Handlu, Naczelna Rada Zrzeszeń Handlu i Usług czy Kongregacja Przemysłowo-Handlowa. – Te organizacje zrzeszają pracodawców, którzy kontrolują łącznie ok. 45 proc. polskiego rynku. Ich członkami są zarówno pojedyncze placówki handlowe jak i sieci z polskim kapitałem. Polski handel nie ma szans w starciu z zagranicznymi molochami, którym nasi politycy zagwarantowali preferencyjne warunki prowadzenia biznesu i przymykają oczy na unikanie płacenia podatków przez te sieci. Rozwiązania takie jak na Węgrzech pozwalają chociaż trochę wyrównać szansę – podkreśla przewodniczący.
Łukasz Karczmarzyk