Nie powinno się zdradzać kulisów negocjacji, chyba że służy to wyższym celom. Po ostatnich negocjacjach na Forum Partnerów Społecznych – przez Wonga i Targowicę (OPZZ, ZZIiT, KADRA, SALASA, SMĘTK, TARKOWSKI) pompowana jest narracja o tym że Solidarność walczyła o 10 000 a wzięła 5 000. Bardzo nad tym ubolewamy ( że 5 a nie 10 ),  dlatego warto napisać jak to było. Oczywiście była szansa na więcej – kto wie może nawet na 10 000. Niestety dostaliśmy tzw. kosę w plecy.

Na początku negocjacji Pan Prezes Hryniewicz zaproponował jako „otwarcie” 5 000. Po tym Pan Andrzej Skwarek, (co jasno wyartykułował) w imieniu wszystkich (!) nieobecnych „związków zawodowych” zaproponował 8 000 brutto. Przedstawiciel NSZZ zauważył, że to mniej niż oni proponowali w swoich pismach, na co Pan Skwarek powiedział że zmienia swoją propozycję na ……. 8 400.

Przedstawiciel NSZZ podtrzymał propozycję 10 000 – niestety nie była ona poparta przez Pana Skwarka. Zarząd widząc rozłam,  upierał się przy swoim.  Co by się stało gdyby negocjacje nie były sabotowane przez nieprofesjonalne zachowanie – trudno powiedzieć?

Tak samo jak trudno powiedzieć co Wonga i Targowica mają w planach. Bo, z jednaj strony piszą donosy do Ministerstwa, że Zarząd z nimi nie chce gadać – a kilka dni później nazywają Zarząd: debilami, imbecylami, niedoukami, barbarzyńcami, kur… i prostytutkami.  Gdy Zarząd wysyła zaproszenie na rozmowy – to w odpowiedzi Wonga organizuje mu manifestacje. Czy takie zachowanie i strategia przyniosą jakiś efekt dla Załogi? – trudno sobie wyobrazić żeby był to efekt pozytywny.

W naszej ocenie ze strony Załogi powinien pójść jasny i czytelny sygnał że są gdzieś granice których się nie przekracza.