Prawda jest prawdą, nawet jeśli nikt w nią nie wierzy; błąd jest błędem, nawet jeśli wszyscy w niego wierzą.
John Galt
Odbyłem rozmowę z człowiekiem, który jest niewątpliwie przedstawicielem elity naszego przedsiębiorstwa – wykształcony, przy tym inteligentny, bardzo dobry specjalista. Bywa, że zgadzamy się w oglądzie rzeczy, bywa, że nie – zawsze jednak jest to oparte o racjonalne podejście i rzeczowe argumenty. Jest dosyć zdystansowany do wszystkiego – co w mojej ocenie pozwala mu mieć często trzeźwy osąd.
Zadałem mu pytanie, jak kadra intelektualna naszej firmy ocenia to, co teraz się dzieje i jak widzi perspektywy. Wysłuchałem, kiwając głową i nie przerywając, na koniec zadałem mu pytanie: jak na podstawie ogólnie dostępnych informacji możliwe jest postawienie takiej diagnozy?
Bo przecież:
– Polska jest zawalona importowanym mocznikiem, a plotka głosi, że zaraz będzie zawalona importowaną saletrą produkowaną z ruskiego gazu;
– składy są zawalone nawozem wyprodukowanym przy horrendalnej cenie gazu;
– kaprolaktam od 6 lat jest nierentowny;
– nie ma widoków na otwarcie rynku melaminy;
– rolnicy widzą, jaka jest obecnie cena gazu i nie chcą kupować nawozów po starej cenie.
Kolega z właściwą sobie racjonalnością stwierdził: zadałeś pytanie, co sądzą ludzie, to powiedziałem. Teraz zadałeś drugie pytanie, na które nie znam odpowiedzi.
Jestem – co wielokrotnie z dumą podkreślam – synem i wnukiem chłopa, twardo chodzę po ziemi. W swoim genomie mam racjonalne podejście do świata, to, co mam musi być efektem ciężkiej pracy, a nie cudzej łaski, nie dziaduję, nie chodzę po prośbie, nie czapkuję, nie pozwalam sobie skakać po pagonach i nie podlizuję się po to, żeby uzyskać poklask. Gardzę populistami i demagogami, bo prostacko oszukują ludzi – a nie ma nic gorszego na świecie niż żerować na dobrych intencjach i niewiedzy innych dla własnych korzyści. Jest to prawdopodobnie mój ostatni tekst dotyczący sytuacji ekonomicznej w naszym przedsiębiorstwie. Wielu się ucieszy – bo będą bezkarni. Walka z wiatrakami i bezsensowne przekonywanie, perswazja, że nie da się oszukać pieniądza, że musimy produkować coś, za co ktoś będzie chciał zapłacić – jak widać nie mają wielkiego sensu.
Nastaje więc czas demagogów, a efekt tego jest zawsze taki sam – bieda.
Nie ma darmowych obiadów. Napoleon twierdził nawet: kradzież nie istnieje, za wszystko trzeba płacić.
Sławomir Kamiński