Do tej pory zarządy które nie chciały iść do więzienia zatrudniały sobie jakiegoś doradcę z tzw. wielkiej czwórki: KPMG, Deloitte, Ernst&Young, PwC i miały dupochron – no bo kto podniesie rękę na tak ogromne korporacje, narażając się na pewnie przegrany proces? Zasada jest jednak prosta im większa robota tym większe wynagrodzenie. Jak to w życiu bywa: im więcej gołej dupy trzeba przykryć tym większa kołdra jest potrzebna.
Czasy się zmieniają i idą w kierunku, można by powiedzieć, bardziej rewolucyjnym i chyba ten rodzaj ochrony się kończy. Może też być tak że ktoś z wielkiej czwórki – wkurzy się, że ktoś spoza ich ligi psuje im interesy i podważa ich wiarygodność i dostarczy argumenty dla organów ścigania zarówno w sprawie zleceniodawcy jak i zleceniobiorcy. Szczególnie że nie wszyscy doradcy cieszą się wsparciem nowej administracji i to tej amerykańskiej 😉