Grupa Azoty z niecierpliwością czeka na decyzję Komisji Europejskiej w sprawie możliwości połączenia z Zakładami Azotowymi Puławy. A co jeśli zgody KE nie będzie? Wydaje się, że obie firmy poradzą sobie.
Z naszej strony zrobiliśmy wszystko, aby transakcja doszła do skutku, czego dowodem jest poparcie naszej strategii przez akcjonariuszy Zakładów Azotowych w Tarnowie-Mościcach, umowa o konsolidacji z ZA Puławy oraz zatwierdzenie prospektu przez KNF ? mówi prezes Grupy Azoty Jerzy Marciniak.
Większość ekspertów uważa, że nie ma przeciwwskazań wobec połączenia obu podmiotów. Jednak nawet w przypadku braku zgody nie wpłynie to na spółki negatywnie, a obie firmy mają co robić.
W przypadku Grupy Azoty to przede wszystkim dalsza konsolidacja trzech głównych (w Kędzierzynie, Tarnowie i Policach) zakładów Grupy. Dużo już w tej mierze zrobiono. Nadal jednak trzeba rozwiązać kwestie dotyczące polityki zakupowej i ewentualnych specjalizacji poszczególnych zakładów Grupy. Wydaje się, że ewentualny brak zgody KE jednak nie wpłynie negatywnie na sytuację Grupy. Jeżeli już pojawi się jakiś negatywny sygnał, to może on pochodzić z giełdy. Część inwestorów może bowiem uznać, że brak fuzji nie jest korzystny dla spółki.
Przed podobnymi co Grupa Azoty zadaniami stoi zarząd Puław. Spółka także kończy konsolidację dwóch niedawno przejętych firm, zdecydowała się na dużą inwestycję w energetyce.
Paradoksalnie jeśli okaże się, że Komisja Europejska nie da zielonego światła na połączenie, najbardziej może się to odbić na działaniach Ministerstwa Skarbu Państwa. Nie jest tajemnicą, że MSP wspiera połącznie. Jednym z powodów, oprócz oczywistej chęci wzmocnienia firm, jest chęć zagwarantowania sobie wpływu na dalszy los branży chemicznej. Obecnie bowiem Grupa Azoty może być obiektem próby wrogiego przejęcia. Nie jest to łatwe, ale teoretycznie możliwe. W przypadku połączenia Azotów z Puławami, interesy państwa byłyby dobrze chronione.
Źródło. wnp.pl